Lampa czy tranzystor, czyli walka tytanów

Nie od dziś wiadomo, że spór między lampą, a tranzystorem trwa już długie lata, a dokładając do tego cyfrowe wzmacniacze mamy już masakrę. Internet jest pełen różnych informacji w tym temacie, a w szczególności na forach jest tego masa. W tym wpisie postaram się przedstawić swoje za i przeciw dla danego typu wzmacniaczy.

Na temat konstrukcji danych wzmacniaczy nie będę się szczególnie rozpisywał, bo zakładam, że macie w tym podstawową wiedzę, albo sami doczytacie.

Znane i lubiane przez każdego miłośnika gitary to JCM, Twin Reverb, Mesa Rectaifer albo 5150. Brzmienie zabija i prostuje jelita. Jednak patrząc na rynek wtórny i pierwotny to bez 3 tysięcy nie mamy co szukać czegoś ciekawego lampowego z topowych marek. Nie mniej jednak za 1200zł znajdziemy już jakieś wzmacniacze lampowe jak na przykład Laney Cub, Bugera V22 czy Crate V18. Chociaż może z drugiej strony może taką kwotę zainwestować w jakiś wypasiony tranzystor? B52 LG, Fender Ultimate Chorus, Peavey Bandit bądź coś innego. Jednak może znajdźmy jakiś środek w tych poszukiwaniach tranzystor i lampa, czyli hybryda, a tutaj to już jest kilka ciekawych propozycji takich jak Fender RocPro lub Marshall VS/AVT. W sumie można też te topowe wzmacniacze symulować i tutaj wychodzi nam na przeciwko firma Line6.

Wybór wzmacniacz nie jest prosty i trudno komuś coś polecić uniwersalnego. Choć cyfrowe wzmacniacze które symulują legendarne lampe i nie tylko stoją obecnie na bardzo przyzwoitym poziomie to i tak można w nich nie raz wyczuć to „plastikowe” bez „oddechu” brzmienie.

Tutaj bym chciał dać parę wskazówek, które uświadomią w jaki wzmacniacz najlepiej pójść.

  1. Lampa przy rozkręconej końcówce mocy brzmi cieplej, bardziej okrągłym brzmieniem, a preamp nie musi być tak rozkręcony. W wyniku czego kompresja zachodzi tak wcześnie, że jej nie słyszymy, a mało tego często nam się ona podoba. W sytuacji przeciwnej gdy preamp jest rozkręcony, a końcówka skręcona. Mamy do czynienia z dużą kompresją dźwięku i bardzo małą dynamiką, a czasem wręcz jej brak. Co za tym idzie brzmienie jest beznadziejne
  2. Lampa do domu może być fajna, ale raczej nie więcej niż 20-30 Wat, bo patrz punkt pierwszy. Nie mniej jednak mieszkając w bloku idzie stworzyć przy takiej lampce kompromis brzmienie, a sąsiedzi.
  3. Tranzystor nie złamie ci kręgosłupa. Poruszając się komunikacją miejską, bądź mieszkając na 3 piętrze w bloku bez windy wyobraź sobie, że musisz iść na próbę z headem Peavey 5150 albo Engl PowerBall – o combie nie wspomnę (nawet z jednym głośnikiem).
  4. Tranzystor zawsze brzmi tak samo – generalnie. Wzmacniacze tranzystorowe mają super cechę, że przy nie wielkich głośnościach i rozkręcone bardzo zachowują tą samą dynamikę oraz oddech. Przez co bardzo są lubiane przez Jazzmanów czy bluesmanów, którym zależy, aby wzmacniacz się świetnie sprawdzał w klubie jak i w plenerze.
  5. Tranzystor może pracować bez obciążenia, albo z źle dobranym głośnikiem – w granicach rozsądku. Gdy zapomnimy podłączyć paczkę do heada tranzystorowego nie stanie się nic strasznego, a przynajmniej niczego kosztownego nie zepsujemy. Nawet jak podłączymy przykładowo paczkę 4Ohm do wzmacniacz z wyjściem na 8Ohm i nie będziemy naparzać 3/4 mocy z niego to też nic nie uszkodzimy (granica rozsądku to max. ok. 30% – dalej bym się bał rozkręcać)
  6. Tranzystor łatwiej nagrać w domu.
  7. Clean z lampy łamie się bądź przesterowywuje, a tranzystor wtedy pierdzi – kto co lubi.
  8. Cyfrowe wzmacniacze są wszechstronne – tak zwani chałturnicy je lubią, gdyż mają masę brzmień bez potrzeby generowania kosztów. Aczkolwiek sam pamiętam jak długo grałem na VOX VT50 i sprawiał mi dużo frajdy, ale kostek już nie lubiał 😦
  9. Cyfra jest świetna do odnalezienia swojego brzmienia.
  10. Lampa fajnie reaguje na dopałki.
  11. Tranzystor nie zawsze się dogada z dopałką.
  12. Cyfra nie lubi dopałki (a przynajmniej ja jeszcze takiej nie znalazłem).
  13. Hybryda daje nam możliwość eksperymentowania z lampami (przy założeniu, że nie jest ona chwytem marketingowym).
  14. Przester z hybrydy często i łatwo pomylić z lampą, a clean to rzadko jest z lampy.
  15. Cyfra perfekcyjnie, a wręcz idealnie sprawdza się w home recordingu.
  16. W cyfrach mamy dostęp do wielu ciekawych presetów/brzmień gotowych.

Mam nadzieje, że wypunktowałem ważniejsze rzeczy i pomogą one komuś podjąć prawidłową decyzję.

Samochody, graty i koncerty, czyli ładny czy praktyczny?

UWAGA !! BRAK POLSKICH ZNAKOW !!

Jako, ze jakis czas temu przesiadlem sie z starego poczciwego Poloneza na Renault Thalia i znow trzeba bylo zabrac graty na probe, czy koncert to znow sie zaczynal problem, ale od poczatku 🙂

Jak bylem na kupnie samochodu, ktory mial mnie zabrac z punktu A do B, a przy tym byc tani w utrzymaniu. Jakby tego bylo malo to musial zabrac mi graty na koncert. Moj wybor padl na DAEWOO-FSO Polonez Atu Plus z 1998 roku. Wygodny, pojemny, a przy tym budzacy zaciekawienie innych, czyli zajebistosc na czterech kolkach i ja 😀

11136120_848534145209474_6070728469782905894_oJak widac do twarzy mi z Poldzianem. Choc ma 4,2m dlugosci i parkowanie w miescie jest czasem uciazliwe to daje frajde z jazdy. Jak chodzi o ekonomie to ma jeden spory minus – BLACHARKA. Szlachetny kolor Whisky bardzo go lubi i trzeba sie liczyc, ze drzwi, progi oraz podloga to nieunikniona bedzie wizyta u blacharza. Jego mocna strona to jak na silnik 1.6 na wielopunkcie to przy mojej jezdzie spalal 11,5l gazu oraz benzyny po miescie (jestem miszczem ekonomicznej jazdy).

11038756_1053615191333511_2756820491478037602_oJak widac na zdjeciu, albo i nie to do bagaznika zmiescilem na koncert Nigrum Sol sprzet gitarzysty. Do bagaznika zmiescilo sie: 1x head, 1x peadlboard, 1x walizka z roznymi rzeczami, 1x koc, 1x butla z gazem, 1x koszyk duzy z rzeczami ktore zawsze woze w samochodzie, 1x moj meski zasobnik na pasku, 1x kolo zapasowe, ale gitara juz poszla na tylnia kanpe. Zmiescil 4 osoby ktore bardzo komfortowo jechaly ze mna. 10385307_775614965834726_7677286953948973107_nZas jak chodzi o moje graty na koncert to: 1x LAC BS112, 1x, Fender RocPro1000H, 1x Pedalboard, 1x butla z gazem, 1x duzy koszyk z gratami, 1x kolo zapasowe. Gitara znow poszla na tylnia kanape.

Jak ktos szuka samochodu ktory jest tani w utrzymaniu, chce bawic sie tylnim napedem, a przy tym lubi klasyki to w dobrej ceni go kupi i bedzie sie cieszyl.

Przejdzmy w takim razie do drugiego samochodu ktory chce omowic. Jest tez to sedan, auto klasy D, ale o 20 cm krotszy od wczesniej omawianego samochodu, ale czy to az takie ma znaczenie dla gitarzysty? IMG_0319

Omowie teraz Renault Thalia po lifcie z 2005 roku. Nie bede sie skupial na roznicy miedzy silnikami, przyspieszeniu, przyczepnosci, komforcie z jady itd. To juz kwestia subiektywna i osobiscie uwazam, ze po mimo sporych roznic sa momenty, gdzie Poldek jest lepszy, a gdzie indziej Thalia. Nad historia tego samochodu tez nic nie powiem, po za tym, ze jest to moj prywatny.

Jak chodzi o pakownosc to majac dwukrotnie wieksza butle z gazem mieszcze wszystkie swoje graty na koncert wraz z gitara w bagazniku (niestety nie zrobilem temu zdjecia, wiec musicie uwiezyc mi na slowo). Spalanie po miescie w granicach 7,5-8,2l gazu (na benzynie gdzies litr mniej), a w trasie najmniej mi spalil 7l. Emocje takie sobie, to juz bardziej rodzinny samochod do miasta, ktorym zaparkujemy gdzies, bo jednak te 20 cm mniej robi spora roznice, ale w pojemnosci bagaznika tego nie odczuwamy, bo przod jest krotszy od Poldka. Natomiast jest to samochod bez awaryjny, bo plastikowy, blacharka nie ma co leciec, bo nie ma zbytnio co. Bardzo mnie wkurza brak regulacji odleglosci kierownicy, bo jak mam dobra odleglosc rak do kierownicy to nogi mam za blisko pedalow. Natomiast jak pedaly sa dobrze to kierownica za daleko. Czasem mnie wkurza koszyk ktory jezdzi mi w bagazniku, ktory nie jezdzil w Polonezie

Reasumujac
Pojazdy omawiane przez mnie maja swoich zwolennikow jak i przeciwnikow. Moim zdaniem nie musimy brac kombiaka, Vana czy dostawczka, aby miec jak zabrac sie na koncert.10906024_10152971536147974_746718289014506577_n

Oczywiscie sa ludzie ktorzy zmiescili to co widac na zdjeciu obok do tego samochodu (kto zna Polska scene muzyczna to pewnie sie domysla o kim moge mowic).

Jak bedziemy kierowac sie zdrowym rozsadkiem przy wyborze auta to bedziemy mieli limuzyne/sedana/D Class Car.

A Wy jakie macie podejscie do tego tematu?

RFT L3501, czyli moje przypadkowe uzupełnienie G12T

Osoby które śledzą mój fanpage wiedzą, ze sobie sprawiłem nową kolumnę do wzmacniacza. Niestety głośnik w środku był 8 ohmowy, a przez to nie bardzo mogłem połączyć go z swoim Celestionem. Jednak sam w sobie brzmi bardzo fajnie. Nawet nagram z Nigrum Sol koncert (kto śledzi moje fb to wie o czym mowię).

Wczoraj zszedłem do piwnicy znieść stare radio które długo woziłem w bagażniku swego poloneza. W oczy mi sie rzuciły w oczy moje stare głośniki, czyli RFT L3501, które miały taką samą oporność co mój G12T. Pamiętałem je jako sypiące górą głośniki jak były podpięte w bude starej Vermone Regent 100G1 (konstrukcja otwarta). Stwierdziłem, że co mi tam, zobaczmy jak to będzie gadać razem. Wytargałem jedną do góry, na trzecie piętro. Rozkrecilem kolumnę i szybko wymieniłem. Podpinam pod wzmacniacz.

Zanim przejdę do moich subiektywnych odczuć to muszę powiedzieć, ze podtrzymuje zdanie o nich jakie miałem gdy sie wypowiadałem o nich na jednym forum.

Kolumna zamknięta dwie małe dziurki dające bassreflex z tym głośnikiem zabrzmiała potężnie. Lepiej niż oczekiwałem. Już sie posikałem z radości, bo jak kiedyś napisałem lepiej mi to brzmi niż V30. Przyszedł czas na podpięcie ich razem. Jest potęga. Gruz, selektywność, smierć i pot. Clean to szklanka, ale nie taki dzwon, bo Celestion robi swoje, a przester nabrał oddechu i mój Stratocaster brzmi very fat or evil.

Jak bede miał chwile to nagram próbki i sami usłyszycie o czym mówię, bo dla mnie to jest to czego szukałem.

Przegladaj wzmacniacze i kolumny gitarowe